Hola! (tyle tylko umiemy póki co :D)
jeszcze godzina a stuknie nam równe 24h od pobudki we własnym ciepłym łóżku... 24h później sączymy piwko w The Cranky Crok Hostel w Bogocie :D Tu jest teraz 21:00.
Kupilismy pół miliona kolumbijskich pesos, dwa piwa za szesc tysiecy i padamy z nóg. Na nasze szczescie w hostelu jest ciepla woda, co nie jest wcale takie oczywiste i normalne. Na poczatek wybralismy hostel prowadzony przez australijczykow zeby odsunąć w czasie problemy z hiszpanskim i jakos sie po angielsku dogadac.
Na lotnisku "spotkaliśmy" harribo goldenbears i zabralismy je na pokład. Miśki jednak to nie motłoch, wiadomo, wiec transport miały pod sam samolot Porshe Panamera ;) Były też bardzo szczesliwe ze lecimy lufthansą i doceniły piękne widoki z okna samolotu (patrz zdjecia); zachwycały się serwowanymmi przez hostessy krewetkami i razem z nami ogladaly filmy.
Po raz kolejny lecielismy airbusem, wiec wciaz nie mielismy okazji leciec w piętrowym boeingu.