Czas na kilka słów o samej Bogocie. Bogota to najwieksze miasto w Andach, położone na wysokosci 2640 m npm co sprawia, że pogoda nie jest tu wcale taka jakiej by się chciało. Deszcz pada niemal codziennie a temperatura srednia to 14 stopni (max 18 w dzien i min 9 w nocy). Liczba miezkańców przekracza tu 7 mln osób. Na poczatku Bogota była stolicą Gran Colombia, obejmujace terytorium dzisiejszej Panamy, Wenezueli, Ekwadoru i Kolumbii, a od 1863 została stolicą Republiki Kolumbii. Tyle jesli chodzi o historię.
Czas na nasze wrażenia...
...wrażenia, Bogota nie zaskoczyła nas pogoda :D tak jak sądziliśmy jest pochmurno, mokro i zimno wieczorami. Miejscowi wydają się nie widzieć w tym żadnego problemu i obok ludzi w puchowych kurtkach są tez i ci w klapkach i krótkich rękawkach. Pomijam już fakt, że w mieście gdzie średnia temperatura roczna to 14 stopni ludzie nie mają ogrzewania... Dziś też niedziela co sprowadza się do niewielkiej aktywności na ulicach oprócz głównych miejsc turystycznych. Co wiecej, cześć miasta jest wyłączona z ruchu samochodowego i dedykowana jedynie rowerom i przechodniom i ... psom :D a tych tu dużo. Dziwne to miasto trochę, stolica jak nie stolica. Z jednej strony masywne budynki banków, ministerstw, policji czy sądu z drugiej domy mieszkańców, których istnienie kwestionuje chyba każde prawo budowlane. Ale sa też urocze niskie kamieniczki ... z balkonami oczywiście przepięknymi. W całym mieście turysta czuje się maksymalnie bezpiecznie, co kilka przecznic patrole jak nie miejscowej policji to wojska.
Zwiedzanie zaczeliśmy od kręcenia się w kółko w uliczkach :D gdzieś przeczytałam że odnalezienie się w Bogocie jest dziecinnie proste, w końcu wszystko jest oznaczone numerkami rosnąco w stronę północy... taaa... zapomnieli tylko dodać, że ulice te nie są oznaczone. Tak też kręciliśmy się tak w La Candelaria. Wjechaliśmy też na Cerro de Monserrate - monasterium na szczycie góry okalających Bogotę. Widok miał zapierać dech w piersiach a nawet sa znane przypadki dostrzegania gór Los Nevados 135km stąd! My jednak postanowiliśmy błądzić we mgle :D Dobrze, że pół godziny później sie rozpogodziło i z dołu udało się zrobić zdjęcie kościoła, którego tylko wrota widoczne były u góry. Zwiedzanie skończyliśmy wcinając kurczaka popijając Colombianą - nie ma jak pożądna oranżada :D
Niestety podróż na zachód daje się nam we znaki czyli o 17:00 czasu lokalnego (23:00 polskiego) padliśmy jak muchy... na krótką drzemke :D (dla niewtajemniczonych - takie nie istnieja w moim wykonaniu, ta trwała 4 godziny :D) Oby jutro było lepiej. W planie muzea... a co! trzeba się ukulturalniać.