W pierwszym dniu odwiedzamy plażę i zwiedzamy Hurghadę; Na spotkaniu organizacyjnym biura podrózy zapisujemy sie na wszystkie mozliwe wycieczki fakultatywne.
W Hurghadzie co krok zaczepiają nas tutejsi, widzą po braku opalenizny, że nie jesteśmy tu długo i chcą wykorzystać naszą naiwność i portfele.
Do jakiegoś czasu jest to nawet zabawne i ciekawe ale potem robi się nie do zniesienia. Nie jesteśmy zainteresowani zegarkami, chustami i wszystkim innym. Kilka dni pózniej wszystkie te rzeczy są (dla nas) połowę tańsze już na samym początku, a do tego tę cenę początkową można jeszcze zbić o 80% :-) W taki sposób kupuje pierwszą rzecz -turban - bez którego cięzko wytrzymać.
Szokiem jest dla nas ruch uliczny (całkowicie wolny od zasad), ilość taksówek, których kierowcy trąbią na przechodniów aby ci wsiedli do środka (kolejna rzecz którą trzeba nauczyć się ignorować), oraz sposób w jaki te auta są upiększone (w środku i na zewnątrz). Co ciekawe, w nocy kierowcy jeżdzą bez świateł, tylko raz na jakiś czas świecą długimi, żeby zobaczyć czy nie ma jakichś pieszych badz zakrętów. Mozna się nieźle przestraszyć.
Poza Hotelem trudno tu o alkohol (co jest oczywiście logiczne) tak więc kończymy dzień całkiem trzeźwi i nie mozemy doczekać się jutra...