Kair w jeden dzień to trochę przegięcie, ale niestety jesteśmy w Egipcie tylko tydzień i chcemy sobie zostawić jeden dzień na odpoczynek.
Tym razem musimy wstać już ok 2 w nocy - autokar zabiera nas do Kairu.
Odbywa się to w taki sposów, że wszystkie autokary z róznych miejsc i hoteli zbierają się w jednym miejscu. Tworzą konwój eskortowany przez uzbrojonych żołnierzy (na początku i na końcu konwoju). Po drodze wszystkie ulice (w każdej wiosce) są zablokowane w taki sposób, żeby autokary mogły przejechać bez zatrzymywania się.
Widoki po drodze bardzo ładne (góry, pustynie); niestety rzeka Nil i to co się w niej dzieje to już inna historia; szczury biegają to tu to tam, ludzie się myją itd (historie przewodnika co sie tam dzieje są jeszcze bardziej przerażające).
W Kairze zwiedzamy: muzeum Egipskie (przeogromne!), Piramidy i Sfinks w Gizie, do tego lunch w restauracji z widokiem na piramidy (oczywiscie jedzenie to święto dla podniebienia). Przepływamy też przez Nil z jednej na drugą stronę.
Kair jest przeogromny. W końcu to najwieksze miato Afryki (liczba ludności 6 787 000 mieszkańców); zadziwia nas jak odbywa sie tu ruch uliczny (bez pasów na jezdni i przy tym podejsciu do kierowania - kosmos) . Nad mistem unosi się smog przez cały czas!!!
Upał nie do zniesienia. Podczas zwiedzania piramid muszę zrobić sobie przerwę i na chwilę schować się w autokarze. Podobno jest 42 stopnie! Piramidy piękne, ale niestety znów jestem napastowany przez "tamtejszych" i psuje mi to troche humor. Tu już nie wystarczy dolar żeby się odczepili.