Siedzimy zamknięci w hotelu, obrabowali nas i są tu komary!
W samolocie powitał nas piękny czerwony wschód słońca. Wlepiono nam profesjonalne wizy i sru... róbta co chceta :D udało mi się utargować $10 dolców na taxi co jest ważnym wydarzeniem jako, że nigdy tego nie robimy przez co jesteśmy wypisz wymaluj turistas z $$$ do wydania. Hotel chyba nie podlega ogwiazdkowaniu ale na moje oko powinien mieć **:D Dar es Salaam to ani nie stolica ani turystyczna atracja. Przedpołudnie spędziliśmy na kręceniu się w kółko w poszukiwaniu mapy czy punktów turystycznych. Po drodze widzimy market warzywny, przyprawy i wszystko to co można sprzedać. Trafiamy nie wiedząc jak do portu i sprawdzamy sytuację promów na Zanzibar. I już zupełnie nie kontrolując króków przed oczami ukazuje się nam infromacja turystyczna! Tak! Ona istnieje mimo, że całe społeczństwo (czyli recepcja hotelu i pani w księgarni przecznicę od Informacji) nie ma pojęcia o jej istnieniu. Dostajemy mapę, rekomendację restauracji i informacje o busach na jutro. Wracając do hotelu mimo, że narobiłam hałasu, kieszonkowcom udaję się nam zwinąć trochę grosza - na szczęście niewielkiej sumy w lokalnej walucie. Po powrocie odsypiamy a Paweł robi za paparazzi z hotelowego okna :D
Praktyczne info:
W kieszeniach nosić niewielkie sumy lokalnej waluty
Obiad ("kurczak" + ryż/frytki) ~6000TSH