Wyruszamy z samego rana aby zdąrzyć na wschód słońca. Potem odwiedzamy leoparda i mkniemy przez trawy, trawy i trawy… Po śniadaniu w lodge’y mamy trochę czasu aby odsapnąć. Jeszcze wczoraj dziwiły nas opowieści o kilkunastodniowym safari - teraz, siedząc na tarasie wyobrażamy sobie zwierzynę przechodzącą pod naszymi oknami gdy migruję z Kenii (grudzień). Brak płotu rekompensują… surykatki :D jak z telewizji :D
Praktyczne info:
Nie ma żadnej reguły chyba kiedy najlepiej wyruszyć na safari: rano, w południe, pod wieczór. Jednak rano zwierzyna, jak ludzie śpi… za wiele jej widać nie było.
W lodge’y była ciepła woda:D
Alkohol: w mieście piwo kosztuje ok. 2000TSH - w parku 3000TSH; różnica niewielka (1000TSH = ~2zl); jednak w wysokoprocentowy alkohol (do odkażania jedynie ;) zaopatrywaliśmy się w Arushy w dużym supermarkecie: Gin lub Whisky - 0.7l - 14000TSH)