Szkoda, ze akurat w tłusty czwartek nie ma nas z Wami. Dobrze wiem ze w pracy czekają ogromne ilości pączków... Zostawcie nam trochę :-) ... i uważajcie żeby nie przesadzic z ilosciami. My w drodze do Malaki...
***
No to jesteśmy. Na dachu, po znalezieniu przystanlku, po podróży, po przejściu centrum miasta, po "załatwieniu" przejazdu do Jerantut. Niestety, jak się podróżuje w sobotę przed chińskim Nowym Rokiem, nie ma co liczyć na proste załatwienie transportu :( ale się udało na szczęście i delektujemy się Melaką. Małym miasteczkiem, z przepięknym China Town i pozastałościami po portugalskich osadnikach. Widać jak Nowy Rok się zbliża, wszędzie ozdoby, przygotowania... przepięknie. Ale i tak dzisiejszym wydarzeniem dnia jest grill... w lutym :D Przemiła obsługa w hotelu dba o integrcję gości, poznaliśmy "współlokatorów" i objedliśmy się na noc:) coś w tym pozytywnego - zamiast śniadania jest kolacja (kukurydza, hamburgery, parówki!!! no i ser...)- można spać do południa!!!! ale nic z tego; jutro wyruszamy na dworzec w poszukiwaniu biletów do Kuala Lumpur (tak tak... nie pożegnaliśmy się jednak z tym miastem) i na wyspę... hmmm.. na plaże :D obojętnie gdzie; ale w końcu na plaże :D