Rano pakujemy sie do zdezelowanego LandRovera - przejazdzka po wertepach a potem trekking w poszukiwaniu kwiatu Rafflesi - te kwiaty zyja do 5 dni
gdy jeden przekwitnie przewodnik wyrusza w teren by odnalezc nowy. Odwiedzamy też wioskę Orang Asli (to tutejsi aborygeni) - gdzie pokazują nam jak strzelać z min.2m broni poprzez wydmuchiwanie zatrutej strzałki. Ludzie Orang Asli w ten sposób zabijają i jedzą czasem małpy (kto wie czy to prawda?)
droga powrotna przez blotniste wertepy okazala sie mega frajdą a
zdezelowane 4 by 4 znowu pokazaly na co je stac...Ania miała już dosyć. Były chwile w których wydawało się że auta dalej nie pojadą.
nastepnie czekała ns plantacja herbaty. przepiękna zieleń. Wyglądem przypomnało to sztruks :-) Potem zwiedzamy fabrykę herbaty BOH (Best of Higlands- kupiliśmy trochę to zrobimy po powrocie) i pijemy herbatkę na tarasie wodokowym z widokiem na zielony "sztruks"
Potem zwiedzamy plantację truskawek (dość dziwna) i znów zmęczeni wracamy do hostelu. Zajęło nam to cały dzień